Strony

31 stycznia 2015

"Kulturalne" podsumowanie miesiąca

W tym roku wprowadzam nową "serię" na bloga. Wcześniej były podsumowania w zdjęciach, ale takie posty będą pojawiać się co jakiś czas i niekoniecznie w ostatni dzień miesiąca. Skoro ten blog jest w pełni o mnie, to chyba powinnam więcej mówić o mojej największej pasji. A są nią książki. Mój blog nie jest blogiem książkowym, ale chcę zaznaczyć, ze książki są bardzo wazną rzeczą w moim życiu. Będę więc co miesiąc chwalić się co przeczytałam i parę słów o danej książce mówić.
Sooo lets goo!


W styczniu przeczytałam 5 książek. Na zdjęciu brakuje "Zostań jeśli kochasz" oraz "Jesiennej miłości", bo pierwszą pożyczyłam a drugą oddałam. Wychodzi jedna książka na tydzień, jednak to z jedną "męczyłam" się 2 tygodnie.


"Przebudzenie" Stephen King - to pierwsza książka jaką zaczęłam i skończyłam w tym roku.

W niedużej miejscowości w Nowej Anglii,  na małego chłopca bawiącego się żołnierzykami pada cień. Jamie Morton podnosi głowę i widzi intrygującego mężczyznę, jak się okazuje, nowego pastora. Charles Jacobs wraz ze swoją  żoną odmieni miejscowy kościół. Mężczyźni i chłopcy skrycie podkochują się w pani Jacobs; kobiety i dziewczęta –  tym samym uczuciem darzą wielebnego Jacobsa. Jednak kiedy rodzinę Jacobsów spotyka tragedia, a charyzmatyczny kaznodzieja wyklina Boga i szydzi z wiary, zostaje wygnany przez zszokowanych parafian.
Jamie ma własne demony. Od wielu lat gra na gitarze w zespołach na terenie całego kraju i wiedzie tułaczy żywot rock-and-rollowego muzyka, uciekając od rodzinnej tragedii. Po trzydziestce – uzależniony od heroiny, pozostawiony na pastwę losu, zdesperowany – Jamie ponownie spotyka Charlesa Jacobsa, co ma głębokie konsekwencje dla nich obu. Ich więź przeradza się w pakt, o jakim nawet diabłu się nie śniło, a Jamie odkrywa, że słowo „przebudzenie” ma wiele znaczeń.


Książka mi się podobała, chociaż momentami akcja poruszała się zbyt wolno, nawet jak na Kinga. Był to jednak jeden z tych horrorów po których się bałam. Może dlatego że tym horrorem była wizja życia po śmierci.                                                   

"Jesienna miłość" Nicholas Sparks 

Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej. Jego ojciec kongresman pragnie, by syn zrobił karierę - tymczasem Landon, podobnie, jak reszta klasy, nie zaczął jeszcze zastanawiać się, co zrobić z dorosłym życiem. Jedynie Jamie Sullivan, cicha, spokojna dziewczyna opiekująca się owdowiałym ojcem, pastorem, jest inna. Nie rozstaje się z Biblią, nie chodzi na prywatki, a dzień bez dobrego uczynku uważa za stracony. Czy możliwe jest, aby losy tych dwojga tak różnych młodych ludzi mogły połączyć się na zawsze?

Dużo osób pewnie kojarzy tą książke po filmie pt. "Szkoła uczuć". Przeczytałam to w jeden dzień a na końcu płakałam. Fabuła niby banalna, ale urzekła mnie i uświadomiła mi parę rzeczy.  

"Zostań jeśli kochasz" Gayle Forman 

 Mia straciła wszystko. Czy miłość pokona śmierć?
Po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.


Tutaj równiez popularny jest film o tym samym tytule. I przy książce i przy filmie płakałam. Przemawiają do mnie historie o miłości, która trwa już dłużej niż rok , są dla mnie bardziej realistyczne i bardziej porzuszające.  Nie mogę doczekać się kiedy zdobędę kolejną część.

"Dziady. Część III" Adam Mickiewicz 

 Dramat romantyczny stanowiący rozrachunek z tzw. sprawą powstania listopadowego, ale bezpośrednio odwołujący się do wydarzeń związanych z procesem filomatów i filaretów (1823) oraz formułujący idee mesjanistyczne.

Są lektury szkolne które mi się podobały. Naprawdę są. Ale twórczości Mickiewicza nie cierpię. Przebrnęłam jakoś przez to, ale jeśli nie byłaby to książka która muszę przeczytać, skończyłabym ją czytać po 20 stronach. Nienienie.

"Johnny Depp. Sekretne życie" Nigel Goodall
  
 Najnowsza biografia Johnny’ego Deppa zdradza kulisy powstawania filmów, w których wystąpił oraz najciekawsze sekrety z życia aktora.

Tą książkę czytałam ponad 2 tygodnie. Co jest trochę paradoksalne bo uwielbiam Depp'a. Ale liczyłam na coś więcej. Książka głownie pisała o pracy nad filmami, o opiniach innych znanych osob o Jacku, za mało tego sekretnego życia. Właściwie to byłaby jakaś 1/5 książki. Z czego większość "niesamowitych faktów" znałam od dawna.


I to wszystko. Najbardziej podobała mi się "Zostań jeśli kochasz", a najmniej "Dziady". Mam nadzieję, że w ferie uda mi sie przeczytać jeszcze więcej.

Idę rozczesać włosy i ogarnąć wieczny bałagan w moim pokoju. O 18 idę bawić się, ferie muszą dobrze się zacząć! Własnie, feeeerrieieeieieirejfkdkdsjfkjdsfkjdskfj <333333333333333
  

28 stycznia 2015

frustacja sięga zenitu

Potrzebuję ferii. Naprawdę potrzebuję ferii. 

Mam ostatnio dosyć dobry humor, a mam wrażenie że wszyscy usilnie próbują mi zmyć uśmiech z twarzy. Autobusy, szkoła, śnieg który ciągle wraca, ludzie i nasz kochany kraj. Na który mam wielką ochotę narzekać. A najbardziej na naszą służbę zdrowia. 
Choruję na tarczycę i potrzebuję comiesięcznej kontroli żeby utrzymywać stabilny stan zdrowia w normie. Oczywiście nie chodzę co miesiąc, tylko co 2-3 bo za kazdym razem muszę wydać 300+ zł za badanie, lekarza i lekarstwa. Tym razem dochodzą mi jeszcze 2 dodatkowe badania, które mogą pomóc mi w końcu zdiagnozować na co dokładnie jestem chora. I nic nie mogę zrobić za darmo. Nie chodzi też o to, ze mnie nie stać, bo stać, ale co mają powiedzieć osoby naprawdę ciężko chore i w dodatku bez środków na koncie? Czekać 2 lata aż sie dostaną publicznie? Wątpie, że się doczekają. 
Piszę 2 lata, bo tyle musialabym czekać na publicznego endykrynologa, wiec pewnie u wiekszości wygląda to podobnie. Więc idę prywatnie. I dostaje wspomniane wyżej skierowania. Za skierowanie od publicznego lekarza się nie płaci. Od prywatnego tak. I to dużo. Gdzie tu logika?

Tak samo dużo jest osób którym polskie szpitale nie dawają szansy na przeżycie, na chodzenie, na odzyskanie wzorku etcetera, blabalbal. Wyjeżdza taka osoba na zachód i nagle magicznie wraca do zdrowia. 

Polska służba zdrowia ssie. 

22 stycznia 2015

codzienność

Nie mam pojęcia gdzie uciekł ten czas pomiędzy sobotą a czwartkiem, nie zastanawiam się nawet nad tym. Pogoda ponura, nie zachęca nas do życia a tu wstać trzeba po 6. Zaspałam w tym tygodniu 3 razy i dobrze, że jutro już ostatni dzień. I koniec półrocza przy okazji. Jakie moje odczucia odnośnie mojej nauki? Co mówiłam pod koniec wakacji? *szuka* "Jeśli o naukę to tak, zamierzam solidnie się za siebie wziąć, w 1lo odpuściłam na samym początku, teraz zamierzam systematycznie się uczyć. Chcę napisać dobrze maturę i pracować w swoim kochanym laboratorium. Więc witaj bio-chemie!" Boże Karolina jaka Ty byłaś pełna motywacji i chęci i pewności siebie na początku roku szkolnego. Ciężkie było te pół roku, bardzo. Jak patrzę na matmę to chce mi się rzygać. Jak patrzę na biologię mam ochotę się zabić. Ale zdałaam i to nawet bez jakiejś wielkiej spiny. Teraz tylko przetrwać kolejne pól roku, żeby nie doprowadzić do powtórki sprzed roku. 

A jak tam u was koniec półrocza? M.in pomorskozachodnie i opolskie ma sobie teraz ferie, korzystajcie! Ja czekam jeszcze calutki tydzień, ale bardzo odpowiada mi ten termin, nie za szybko, nie za poźno. 

Na sam koniec dzisiaj kilka zdjęć z ostatnich dni, a tak sobie, dla urozmaicenia. 


 Typowe selfie z angielskiego, standardowe w coffe heaven i z rąsi któregoś wieczoru. Na ostatnim zdjęciu mam nową koszulę zieloną i w sumie nawet nie czuję się w niej dziwnie
 Wymarzona ksiązka o Deppie <3 jestem w trakcie jej czytania i dowiaduję się wielu rzeczy. Obok zdjęcie z nieudanej operacji plastycznej mojej simki, a na koncu 18-stkowe


A tu 2 zdjęcia w stylu "oja mogę zrobić zdjęcie tkanek z mikroskopu telefonem!". Ostatnie jej dzisiejsze, ciasteczko z mcdonalda, było całkiem smaczne! 

17 stycznia 2015

idealna sobota?


Takie soboty mogłabym mieć codziennie. No, może oprócz nawalającego brzucha, ciężko być kobietą. Ale oprócz brzucha sobota idealna. 
Wybrałam się dziś do Gdańska z Natalią i Olą na kawę. Od jak dawna ta kawa mi się marzyła to nawet nie pamiętam. Po prostu miałam ochotę na kawę w coście. Później jak weszłam do sklepów i zobaczyłam te wszystkie przeceny to przez chwilę żałowałam tej kawy, ale zaraz potem przypomniałam sobie, że bardzo ją chciałam. To pierwsza miła rzecz w tym dniu. Kawa.
Przeceny. Rzecz druga. Gdybym mogła to kupiłabym dziś wszystko. Ale zostałam przy podkładzie, gliss kurze,sweterku, koszuli (zielonej!) i prześlicznej sukience, taki materiał i wygląd marzył mi się od dawna ale dopiero dziś zdałam sobie z tego sprawę.
Trzecim to mój mężczyzna, strasznie się za nim stęskniłam. W dodatku był bardzo opiekuńczy i masował mi brzuszek. Oraz zrobił mi przepyszną pizzę. Naprawdę, lepsza niż w pizzeri. 
 Czwartym to książka Christophera Paolini "Eragon" za 9,99!!!!!! W biedroonce!
I ostatnim to ta prześliczna piosenka którą znalazłam przed chwilą na spotify https://www.youtube.com/watch?v=CGvIzFRcRMA


Dawno nie miałam tak dobrego dnia. 





15 stycznia 2015

żyję

Jeśli ktoś był bardzo smutny że wyłączyłam bloga aż na 3 (?) dni to bardzo przepraszam, ale było to konieczne. Jednak przypuszczam, że zdecydowana większość nie zwróciła na to uwagi, więc powiedzmy, że nic się nie stało.


Jakiś dziwny czas nastał, jakies nieporozumienia, jakies smutki, zmęczenie. O tak, ostatnio chodzę zmęczona prawie bez przerwy, po szkole kładę się na łóźku i odpływam przeważnie na 2 godziny. Nauka w ogóle mnie nie interesuje, miałam się ładnie uczyć a wyszło jak zawsze, ale przynajmniej zdałam.
Żeby nie było, że ten rok się zaczął tak ponuro to pochwalę się, że byłam już na jednej 18. Tak, w tym roku rocznik '97 ma pole do popisu. Przede mną kolejne 3 takie imprezy, mój portfel pewnie będzie płakał ale staram się o tym nie myśleć, mam ochotę na tańczenie, picie i dobrą zabawę.
Tydzień temu byłam własnie (jw. wspominałam) już na jednej. Miejscowość była kompletnie w nieznanym mi miejscu, ale za to sala godna przejechania tych kilkunastu kilometrów, naprawdę bardzo ładne miejsce (i b. dobre wino i jedzenie). Była to impreza w mniejszym gronie, ale wbrew pozorom bawiłam się dobrze pomimo tego, że szybko wróciłam. Zdjęć niestety mam mało, właściwie to tylko parę z Kingą w łazience.



12 stycznia 2015

Dziwnie, zostałam sama na blogu. Nikt nie może wejść w moje myśli, moje życie.


Czuję się źle, ostatni raz czułam się tak ponad 2 lata temu. I jakiekolwiek uczucie byłoby lepsze niż to otępienie. Od wczoraj funkcjonuje jak robot; bez środków do życia, byleby przetrwać dzień. Byleby zasnąć. Śmiesznie, mam za sobą niecałe 3 godziny snu, nie czuję tego. Chciałabym coś poczuć. Albo mieć nadzieję, że to smutek tak zagłębił się we mnie, że mylę go z otępieniem. Wolałabym bym być wściekła, rzucać wszystkim, zranić się, płakać, krzyczeć....nic z tych rzeczy.
Momentami czuję się trochę nieswojo, że tak już zawsze będzie, że mój jedyny sens życia odszedł i nie wróci. Nie jestem za dużo warta, właściwie nie zwróciłabym na siebie uwagi. Beze mnie da się żyć.

Ale bez tlenu, napędu do życia się nie da. Nie da się nawet wytrzymać długo. I tu mam problem.



Czemu rozczarowujemy siebie nawzajem? 

10 stycznia 2015

and what now

9 dzień stycznia, chyba czas wrócić do rzeczywistości, ciągle żyję sylwestrem.
W czasie tych paru dni przeszłam pierwszą część Star Warsów, zrobilam sobie piękną rodzinkę w simsach, przeczytałam 3 książki i nie zrobilam prawie nic żeby się czegokolwiek nauczyć. Co ja zrobię za rok z tą maturą to nie wieeem, pozdrawiam maturzystów i współczuję, naprawdę.

Od środy przeżywam istne katusze moralne. Osoba którą chcę nienawidzić ze swoim problemem zgłasza się do mnie. Och no, what nooow.  Nie wiedziałam czy być dobra duszyczką i pomóc czy być bardzo niedobra i sobie najzwyczajniej to olać. Oczywiście pomogłam, teraz moja znienawidzona osoba myśli że jesteśmy przyjaciółkami. I do mnie ciągle mówi.  A ja nie chcę. Widzicie jakie mam problemy? Ale naprawdę, jeszcze wczoraj ta sytuacja nie dawała mi żyć, bardzo dobrze mi bez tej osoby, idealnie. Z drugiej strony nie lubię patrzeć jak ktoś cierpi, a jeszcze z trzeciej strony ta osoba lubi koloryzować i wyolbrzymiać. Boże, ten post tak bardzo przypomina coś a la pamiętnik nastolatki. Koniec końców nie chcę z tą osobą żadnych kontaktów. A jutro musimy spędzić ze sobą trochę czasu. I znowu będę się zastanawiać czy odpowiadać miło i przyjaźnie czy z miną wcalecietuniechce.

Takie tam problemiki i dylematy.




1 stycznia 2015

Sylwester

Pierwszy post w 2015 roku - trzeba się wykazać.
Moje plany sylwestrowe wszystkie się spełniły, szkoda tylko że cały wieczór i noc minęły jak 2 godziny. Kiedy wybiła północ nie czułam w ogóle tego, że rok 2014 poszedł w zapomnienie, czułam nawet pewnego rodzaju niedosyt, że za mało zrobiłam w zeszłym roku. Ale miałam pisać o sylwestrze. Stare powiedzenie mówi, że "jaki Sylwester taki Nowy Rok". Mój rok powinien być cudowny. Chyba też tak pisałam rok temu (?) *sprawdza* tak,  pisałam coś podobnego. Wtedy myślałam, że lepszego sylwestra miec nie można. A jednak można! W końcu dowiedziałam się jak to jest zasypiać w nocy przy ukochanej osobie i budzić się przy niej. Mogłabym tak codziennie.
W dodatku postanowiliśmy udać się w końcu do naszego kolegi na domówkę. Nie byliśmy tam długo, ale również bardzo dobrze spędziliśmy czas, nie sądziłam ze jeszcze w tym (tamtym) roku potańczę.
To był naprawdę cudownie spędzony czas. A najbardziej cieszy mnie fakt, że to już drugi wspólny nasz sylwester i że potrafię się czuć tak swobodnie w jego towarzystwie. I że jak jest pijany to nie gada mi i znajomym o niczym innym jak o mnie :* a wiadomo, że pijani mówią szczerze!

No i na koniec standardowo parę zdjęć jak jeszcze byliśmy w domu!